Autor tego bloga należy do grupy „Projekt Prozaicy”, z tego też powodu strona korzysta z płatnych linków. Ujmując to krócej i bardziej zrozumiale – autor zarabia, a czytelnicy nic na tym nie tracą. Te linki są całkowicie bezpieczne dla komputerów, tabletów i smartphone-ów pod warunkiem, że postępuje się zgodnie z instrukcją, czyli nie klika w reklamy, nic nie ściąga na swój sprzęt, a jedynie odczekuje symboliczne pięć sekund i przechodzi dalej. Za wszelkie utrudnienia autor bloga przeprasza, za waszą aktywność jest wdzięczny, a prywatnie pozdrawia i życzy dobrej zabawy podczas czytania.

„Dobra tylko czysta”

Opowiadanie publikowane
27.04.2018 – ...
Piotrek wiódł szczęśliwe życie kryminalnego. Miasto w jakim mieszkał nie słynęło z przestępczości, więc ograniczał się, od czasu do czasu, do rozbicia jakieś szajki gówniarzy, którą gazety okrzykiwały największym z gangów.
Zdarzało mu się też rozwiązywać trudniejsze sprawy, te narkotykowe, ale i tak nie podzielał zdania mediów, które potem kiepskich dilerów nazywały mafiozami czy też grupą zorganizowaną.
Piotr uważał, że praca policjanta to w większości papierologia i odrobina zabawy. Kiedy to mówił, nie sądził, że może się mylić. Jego spojrzenie na ten zawód odmieniła jedna sprawa.
W zaułku mieszczącym się w centrum miasta znaleziono niemal na śmierć pobitą kobietę i tyle wystarczyło, by się zaangażować. Tyle samo wystarczyło, by samego siebie zniszczyć.

Spis treści
Rozdział 4: Szkoła dla dorosłych
Rozdział 5:
Rozdział 6:
Rozdział 7:
Rozdział 8:
Rozdział 9:
Rozdział 10:

9 komentarzy:

  1. Zacznijmy więc od blurbu, warto wiedzieć, z czym się ma do czynienia...
    Staram się nie zwracać uwagi na przecinki, strona techniczna tekstu to w końcu coś mniej ważnego. Nie powiem, że nieważnego, bo to nieprawda, zwłaszcza że te upierdliwe kreseczki potrafią zmienić sens zdania. Bardziej, niż się wydaje.
    W zasadzie nie wiem, co napisać. Trochę typowy wstęp, takie szablonowe opowiadanie krążące wokół spraw rodem z kryminału. Nie doszukuję się oryginalności, jak może wywnioskowałeś po moim komentarzu w spamie, nie uważam kliszy za zło świata.
    Podobają mi się dwa ostatnie zdanie. Dobitne, pokazujące, że może (mam nadzieję) znajdziemy też coś z dramatu psychologicznego. Byłoby jeszcze cudniej, gdyby te oba (tyle) przenieść do nowego akapitu i do jeszcze jednego, każde zdanie u siebie... Przerwa na oddech, na chwilę dygresji...
    Nie lubię wulgaryzmów (no nie wulgarizm, ale nie i piękne słówko) na (dzień dobry). Są okej, naprawdę, dodają realizmu, autentyczności i fajnie oddają emocje... ale takie (gówniarzy) w samym opisie bardziej mnie odrzuca, a nie brzmi przekonująco i, mhm, dobitnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej się starałem stosować przecinki tak, by nie zmieniały sensu zdania, ale jeśli nie wyszło, to daj znać, w którym zdaniu, to poprawię. Ja do szkoły chodziłem jakieś 17 lat temu, więc proszę o wybaczenie.
      Wstęp jest typowy i obejmuje tak naprawdę tylko Piotra. Obiecuję, że będzie miejsce na dramat i psychologię (choć ja ugryzę ją z mniej psychologicznej strony). Zobaczysz to wszystko już w pierwszym rozdziale.
      Gówniarzy cię uraziło? Pewnie jakąś małolatą jesteś, co? Pewnie też dlatego poczułaś się tym dotknięta. To raczej typowe określenie, takie kpiące "wielcy gangsterzy, a naprawdę banda gówniarzy co lekko podniosła statystyki wykrywalności".
      Cieszę się jednak, że opowiadanie cię zainteresowało i zastanawiam się skąd się o nim dowiedziałaś.

      Usuń
    2. Potem znajdę chwilę i mogę Ci wypisać... zboczenie przedzawodowe, że tak powiem, hah. Po prostu oceniam blogi i automatycznie zwracam też uwagę na takie rzeczy.
      Nie że uraziło, ale nie lubię i tyle, do tego słowa mam nawet dziwną awersję, jakoś... kojarzy mi się z Panem Wywyższającym, który nie rozumie, że ktoś też może mieć problemy, nawet jak jest młody. A no, no, małolatą jestem, to muszę przyznać. Heh, rozumiem kpiący wydźwięk.
      A dowiedziałam się, bo widziałam Twój komentarz na zwycieze.blogspot.com i zainteresował mnie Twój nick. Oto i rozwiązanie całej zagadki.

      Usuń
    3. I proszę. Bo takie przecinkowe głupotki mogą odstraszyć zamiłowanych polonistów, a byłoby szkoda. Sens zdania nigdzie się na szczęście nie zmienił, heh.

      Miasto (,) w jakim mieszkał (,) nie słynęło z przestępczości, więc ograniczał się, od czasu do czasu, do rozbicia jakieś szajki gówniarzy, którą gazety okrzykiwały największym z gangów.

      A w pierwszym i drugim akapicie masz które (w różnej formie i rodzaju). Blisko siebie nie wygląda to dobrze. Zwłaszcza dla czytelnika z okiem wrażliwym na powtórzenia (czytaj: zło wcielone). Tak samo troszkę dalej z to. Proponuję pobawienie się szykiem.

      Jakoś mi się wydawało, że było więcej interpunkcyjnych błędów... No może to ogólne wrażenie z wszystkich zakładek, a tu mi się jakoś napisało.

      Usuń
    4. Jeśli nie zmienił sensu zdania taki brak czy nadużycie, to mnie nie obchodzi. Nie dlatego, że przecinki są nieważne, ale dlatego, że ja piszę opowiadanie na bloga, a nie powieść, która trafi prosto do wydania. Autor to nie to samo co korektor, więc jeśli ci zamiłowani poloniści tu trafią, to nie będzie mi szkoda, gdy brak jakieś kreseczki ich odstraszy. Ja nie piszę pracy naukowej i blog to nie jest dyktando.
      Jednak co do przecinków się wypowiem. Spotkałem się z książkami, gdzie "Miasto w jakim mieszkał" "Szkoła jaką kończył" nie było oddzielane przecinkami, podobnie jak "Różowa zimowa kurtka". Czy było to błędem, nie wiem.
      Akurat powtórzenia tego typu to norma, zwłaszcza w kryminałach. Bawienie się szykiem jest dobre dla tych co chcą pisać poetycko. Tu ma być prosto. Nie popieram nadużywania jakiś słów, ale dwa razy użycie tego samego na jeden tekst (opis, rozdział, prolog), to tak naprawdę nic co należałoby zmieniać, przynajmniej moim zdaniem.
      I co? To wszystko? No to naprawdę sporo...

      Usuń
    5. Przy tym z miastem i szkołą na pewno, bo to od w i jaką to wtrącenie oddzielające od siebie nawet wyrazy z jednego zdania podrzędnego, a co do kurtki... zależy, jak na to patrzeć. Nie musi być koniecznie błędem. Kurtka nie była różowa i zimowa, ale to zimowa kurtka była różowa. Taki polski.
      Mówię, odniosłam ogólne wrażenie po zakładkach. Nie lubię powtórzeń, irytują mnie, więc pewnie trochę pozgrzytam zębami.

      Usuń
    6. Ja nie będę się zagłębiał w zaznajamianie się z językiem polskim. Robiłem to lata temu, gdy musiałem. Opowiadanie napisałem dla frajdy, a nie by bawić się w polonistę i sprawdzać własne błędy. To jak dla mnie nie jest zadanie autora. Oczywiście są kwiatki, z którymi nie da się przejść do porządku dziennego, takie jak błędy ortograficzne w podstawowych słowach czy przecinki zmieniające znaczenie, ale wszystko inne jest do przeskoczenia i liczy się treść. Autor to nie korektor. Autor musi znać podstawowe zasady, al ten co sprawdza tekst - wszystkie. Autor buduje klimat, tworzy bohaterów, fabułę, a korektor tylko sprawdza poprawność - taki jest podział, a ja sam nie mam zamiaru być jednym i drugim. Gdyby przecinek zmieniał sens zdania, to bym rozumiał takie wypatrywanie w czym tkwi błąd, a gdy nie zmienia, to...
      Czasami powtórzenia są konieczne. Dobrze sięgnąć niekiedy po słownik synonimów, ale gdy ma się na siłę użyć jakiegoś zamiennika, to już lepiej użyć powtórzenia, niż nagle zmieniać szyk zdania na inny niż zazwyczaj stosowany czy wrzucić słowo, które nijak by pasowało do reszty, było za płytkie lub za bogate (to już zależy od tego na jaki szlif autor stawia).

      Usuń
    7. Nie chcę byś rozumiała to tak, że ja nie chcę twoich rad. Radź do woli,może się przy okazji czegoś nauczę, ale nie zamierzam tracić czasu na poprawianie nieistotnych czy mało istotnych błędów. Doszukiwanie się drobnych potknięć w amatorskich opowiadaniach, to trochę przegięcie, bo tu wszyscy amatorzy i ty pewnie też nie jesteś jedną z wykształconych pod kątem języka polskiego osóbek. Mnie jednak ciężko zaufać w każdą radę z ust kilkunastolatki. Gdyby radził mi ktoś kto skończył pod tym kątem studia z wyróżnieniem, ma na kącie pracę w wydawnictwie, to jasne, kupiłbym jego rady bez upewniania się. Te płynące z twoich ust (spot twoich palców) musiałbym sprawdzić, a obecnie nie mam na to czasu i nie chcę się też bawić w perfekcjonistę, bo tak jak mówiłem - głupotą jest wymaganie perfekcji od amatorskiego opowiadania publikowanego na blogu.
      W komentarzach też każda rada jest subiektywna, taka jak to autorowi komentarza się wydaje, jak go nauczono, jak on sądzi. Nie ma pewności czy nauczono go dobrze, czy jego racje mają prawo bytu. Często to też ogólne widzimisię. Wiem bo sam oceniam i komentuję według siebie, kierując się swoimi upodobaniami i oczekiwaniami. Nie chciałbym jednak, by ktoś zmieniał swoją opowieść i swój styl pode mnie, bo nie o to w pisaniu chodzi. Coś co mi się nie podoba może ubóstwiać setka innych osób, które przyjdą w to samo miejsce po mnie.

      Usuń
    8. ma na koncie * (słownik w telefonie za mną nie przepada)

      Usuń