Autor tego bloga należy do grupy „Projekt Prozaicy”, z tego też powodu strona korzysta z płatnych linków. Ujmując to krócej i bardziej zrozumiale – autor zarabia, a czytelnicy nic na tym nie tracą. Te linki są całkowicie bezpieczne dla komputerów, tabletów i smartphone-ów pod warunkiem, że postępuje się zgodnie z instrukcją, czyli nie klika w reklamy, nic nie ściąga na swój sprzęt, a jedynie odczekuje symboliczne pięć sekund i przechodzi dalej. Za wszelkie utrudnienia autor bloga przeprasza, za waszą aktywność jest wdzięczny, a prywatnie pozdrawia i życzy dobrej zabawy podczas czytania.

27 kwietnia 2018

„Dobra tylko czysta” – część 1


Prolog: Nie tylko jej oprawca

Najstarsze miasto w Polsce świeciło pustkami. Nie była to nawet dwudziesta druga godzina, na dodatek pierwszy dzień weekendu. Ponura atmosfera i ogólne opustoszenie sprawiły, że poczuł się nieswojo. Mróz szczypał w uszy, a szpanerska czapka z daszkiem nie chroniła przed zimnem. Dłonie wcisnął do kieszeni biało-turkusowej zimowej kurtki. Szybko jednak je stamtąd wyjął, by otworzyć paczkę papierosów, wydobyć z niej jednego, a potem posłużyć się zapalniczką.
Dotarł na miejsce. Prosto pod starą, zabytkową kamienice, w której nie mieściło się żadne muzeum. Honor oddano jej jedynie tabliczką wmurowaną w ścianę, przy której widniał jakiś wulgarny napis i nieudany portret penisa.
Wszedł w bramę, lekko się przy tym chwiejąc. Poczuł zawroty głowy. Nie wiedział czy tak źle działa na niego ciepło alkoholu, który wypił przed wyjściem, czy może zimno pory roku, jaka właśnie rozpanoszyła się w Polsce.
Wsparty o ścianę wyczekiwał aż jego kolega z pracy zamknie mieszkanie i raczy stanąć przed jego obliczem, przy okazji wskazując drogę prowadzącą do samochodu. Tego w tamtej chwili pragnął najbardziej – możliwości siedzenia i choć minimalnego ciepła. Samochód spełniałby obydwa z jego pragnień.
Doczekał się. Szymon zatrzasnął za sobą metalową kratę otwieraną domofonem, który jakimś cudem jeszcze nie został zdewastowany przez okoliczną młodzież. Wskazał drogę do pojazdu i rzucił rytualnie:
Kiepsko wyglądasz.
Źle spałem. Musiałem się napić – odparł, wyrzucając niedopałek.
Piotr, pomimo zawodu, nigdy nie przejmował się tym, iż może dostać mandat za zaśmiecanie środowiska. Gdyby taki otrzymał, nie uważałby nawet tego za skandal, a powód do żartów i idealną anegdotę na nudne wieczorki z licznymi kochankami, choć te rzadko nudnymi bywały.
Spałeś przed północą? – zdziwił się Szymon.
Organizm się dopominał.
Obaj wsiedli. Jeden na miejsce kierowcy, a drugi na to przeznaczone dla pasażera.
Zostawiłeś Lenę samą? – zapytał Piotr, a potem potarł dłoń o dłoń, by choć odrobinę je ogrzać.
Ojciec z nią siedzi.
To nie mogło poczekać do rana? Nie musiałbyś go ściągać, ja bym się upił i w końcu zasnął. Nie zmarzłbym – wyliczał.
Rzekomo nie mogło. Lekarz ma w końcu coś dla nas w sprawie panny Wielka Tajemnica.
Tej co nawet matce nie powiedziała gdzie pracuje?
Aktualnie prowadzimy jedną sprawę – śmiał przypomnieć Szymon. – Właśnie tę – dodał.
Będę milczał. – Piotr z udawaną urażoną miną spojrzał w boczną szybę. Śnieg za nią nie nastrajał go optymistycznie. Pomyślał, że przyjdzie mu kupić cieplejsze buty, bo adidasy, pomimo tego że były jesienne i nie przemakały, słabo nadawały się na taką pogodę.
Kiedy dotarli do szpitala i wjechali windą na piąte piętro, od razu ruszyli w stronę pokoju lekarskiego. Mężczyzna w białym kitlu jakby na nich czekał. Wstał i podał każdemu z osobna dłoń.
Witam ponownie – powiedział, siląc się na delikatny uśmiech.
Obudziła się? – zadał pytanie Szymek.
Piotr doskonale zdawał sobie sprawę, że do tak dobrych wiadomości nie wezwaliby ich tak szybko. Uważał, że to te złe najszybciej się roznoszą i do innych docierają.
Lekarz sposępniał i pokręcił głową.
Wcześniej nie miałem za bardzo czasu na rozmowę z wami. Musiałem zająć się pacjentami. Poza tym nie byłem pewny.
Do rzeczy – warknął Piotrek zirytowany takim owijaniem w bawełnę. Ponownie poczuł zawroty głowy i zachwiania równowagi.
Pan coś pił? – zainteresował się lekarz.
Jestem po służbie – uświadomił go, a potem usiadł na kozetce, czując się dokładnie tak, jakby dłużej nie dał rady ustać.
Sam dziwił się takiemu stanowi u siebie, bo nie wypił na tyle dużo, by być aż tak mocno pijanym, a objawy miał jak alkoholik po kilkudniowym melanżu. Przekrwionymi, zmęczonymi oczami ponownie spojrzał na doktora.
W takim razie przepraszam, że was wezwałem, ale sądziłem, że to nie może czekać, że dla was jest ważne.
Do rzeczy – warknął ponownie Piotr.
Przestań – zganił go szeptem Szymon. – Co chce nam pan powiedzieć? – zapytał, a potem przeżuł gumę w taki sposób, że rozmówca był w stanie ją zobaczyć.
Ona była w ciąży – odpowiedział wprost.
Jak to była? Poroniła? – dopytywał blondyn.
Jego kolega z pracy, o włosach o kilka tonów ciemniejszych od jego własnych, wstał z wrażenia i wyczekiwał dalszych informacji w wyjątkowym, jak na niego, skupieniu.
Usunęła? – zgadywał dalej Szymon.
Nic z tych rzeczy – powiedział po chwili milczenia lekarz. – Dokonano cesarki i to musiało być na krótko przed... albo po... Tego nie mogę ustalić.
Po? – zdziwił się Piotrek. Zmarszczył czoło i zmrużył oczy. Trwał tak do chwili dopóki lekarz ponownie nie zabrał głosu.
Szwy są świeże.
To jeszcze o niczym nie świadczy – stwierdził ostro Szymon. – Mogła mieć zabieg w szpitalu, wyjść na własne żądanie, porzucić tam dziecko albo nawet je zabrać.
Lekarz pokręcił głową.
Nie, nie mogła. To amatorskie szycie, wykonane w niehigienicznych warunkach.
Szymon westchnął. Piotrek ponownie zajął miejsce na kozetce.
Co chce nam pan tak właściwie powiedzieć? – zapytał Szymek. – Że szukamy nie tylko jej oprawcy, ale przede wszystkim kogoś kto porwał jej dziecko? – ciągnął zapytanie dalej.
Nie jestem gliną, to wasza profesja, ale... tak. – Przytaknął głową w sposób niezwykle teatralny, ale uczynił to przez zdenerwowanie, a więc i nieplanowanie. – Wydaje mi się, że tak właśnie mogło być – dokończył, a potem zamilkł.
Cholera jasna – przeklął Piotrek. – Idziemy – polecił Szymonowi. – Muszę się w końcu wyspać.

13 komentarzy:

  1. Lubię krótkie prologi. Zawiązanie akcji. W ogóle jak jest inne miejsce, czas, symbolika i tajemnice to w ogóle bajka. Taki sens prologów... a jak widzę takie rozdziały, tylko trochę krótsze, to w sumie nie traktuję ich jak prologów. A prologi i epilogi to coś, bez czego nie potrafię się u siebie obejść. Fetysz prologów i epilogów...
    Dopiero teraz zastanawiałam się, co oznacza tytuł. Moje pierwsze skojarzenie dotyczy wódki. Albo masz cudownie specyficzne poczucie humoru, albo jednak chodzi o jakąś kobietę, zmorę, widmo z przeszłości, Bóg wie co..
    Byłam trochę zdezorientowana... kwestia najstarszego miasta w Polsce to nie takie oczywiste. Różnie się mówi... Złotoryja, jeszcze większe nieoczywistości.
    Chwaliam już za akcję w Polsce, takie imiona i w ogóle? Nie? No to chwalę. Fajnie, super, sympatycznie, jesteśmy w Polsce i pisanie o Stanach (zwłaszcza gdy nie zna się tamtejszych realiów) jest trochę smutne, trochę żałosne i trochę bez sensu. Na ogół. Nie ukrzyżowałabym od razu głową w dół każdego, kto ma w swoim tworku Alex czy inną Jessicę.
    Bije od tego tekstu coś takiego, że... emm... czuję, że właśnie jesteś starszy niż ja czy przeciętny Kowalski-bloger. Nie że styl lepszy (nie że gorszy, no wiesz, nie o to chodzi), ale jakieś podejście do rzeczywistości, stosunek, obserwacje... Już to pisałam na blogach Dariusza Tychona. Takie rzeczy czasem się po prostu czuje.
    A teraz upijanie się... może moje skojarzenia co do tytułu są całkiem na rzeczy? Hah.
    Masz w tworku Lenę, wspaniale. Moje ukochane żeńskie imię. Główna bohaterka u mnie nawet je nosi.
    I nie wiem, co więcej powiedzieć. Ciekawi na pierwszy rzut oka bohaterowie, żadnych papierowych ludzików, białych i białych. O zbrodni trudno coś powiedzieć. Można być tylko ciekawym rozwoju sytuacji. Coś czuję, że z dzieckiem to nie jest takie oczywiste, jak się im wydaje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Symbolika i pisanie prologu na zasadzie poetyckości to domena fantastyki, a nie kryminału. Prolog w kryminałach ma albo pokazywać skutki, albo być jakimś ważnym środkowym fragmentem, albo początkiem. U mnie jest wprowadzeniem i łączy się z epilogiem.
      Co do prologów mamy zupełnie inne zdanie, bo mnie bezsensu wydaję się prolog, który zamiast wprowadzać w akcje, mówi o takim... niczym.
      Moje pierwsze skojarzenie też pewnie dotyczyłoby wódki. Temat wódki i alkoholu nie jest obcy w tym opowiadaniu, ale sens tytułu tkwi w czymś innym.
      Mam bardzo ironiczne poczucie humoru, ale nie wiem czy to jest cudowne. Poczytasz to zobaczysz, bo w opowiadaniu też go użyłem, nawet przypisałem jednemu z bohaterów.
      Najstarsze miasto w Polsce jest jedno, a przynajmniej mnie tak uczono te x lat temu.
      Też zauważyłem, że akcja w Stanach czy Anglii, gdzie nikt nie wychodzi po śniadanie w kapciach i szlafroku, tylko piecze naleśniki lub robi tosty jest mocno naciągana i oparta na tym co seriale pokazują.
      Myślę, że niejeden małolat miałby lepszy styl ode mnie, bo on jest z tym wszystkim - zasadami j. polskiego itd jeszcze na bieżąco. Ja chciałem od początku do końca się z pisaniem nie męczyć, więc postawiłem na prostotę.
      Nie wiem też czy inne spojrzenie jest kwestią wieku. Staram się jedynie nie ubarwniać rzeczywistości i opisywać świat takim jakim go widzę.
      Mam Lenkę, córkę Szymka. Pojawi się w pierwszym rozdziale. Jednak ja sam nie jestem jakoś za tym imieniem. Córki bym tak nie nazwał, ale jak inni nazywają, to nic mi do tego.

      Usuń
    2. Cóż, nie łączyłabym tego z gatunkiem. Lubię, krótko mówiąc, dziwne i nietypowe prologi, bo takie czysto wprowadzeniowe to dla mnie nie prologi. No, ale, jak mówiłam, fetysz prologów i epilogów. Może mówi o niczym na początku, a po epilogu o czymmś bardzo istotnym? Dla mnie też fajnie.
      Uwielbiam ironiczne poczucie humoru. Jestem jak Stiles Stilinski, sarkazm to moja jedyna forma obrony. Taki los upartej pacyfistki. I życiowej niezdary.
      Ja czytałam prace i różnie mówią, spierają się, coraz to nowe dochodzą... O jakim więc mieście Ty myślisz?
      Nie wszystko musi być napisane nie wiadomo jak artystycznym stylem. Przy takich, umm, męskich (no wiesz, o co chodzi, stereotypy) kryminałach sprawdza się surowość i oszczędność.

      Usuń
    3. Ja wolę dosadność niż takie cackanie i pisanie prologu byleby coś napisać inaczej niż proza, którą się będzie operowało w rozdziałach. W surowym, dosadnym kryminale nie ma miejsca na np religijną symbolikę, chyba że opowiadanie jakoś się z tym wiąże, to moje akurat się nie wiąże, więc takie wplatanie byłoby bezsensu.
      Nie jestem pacyfistą... ja raczej często działam zamiast mówić. Żart, to żart, nawet ironiczny, ale obrona... tu już miejsce powinno mieć coś innego niż poczucie humoru.
      O jakim myślę napiszę wkrótce.
      Tak, wiem, stereotypy... wszędzie ich pełno, od nich się nie ucieknie, a ci którzy rzekomo uciekają kierują się nimi bardziej od innych.

      Usuń
  2. Przeczytałam komentarze u mnie i zaciekawiona zajrzałam do Ciebie. :)
    Widzę, że mamy różne podejście do pisania prologu, ale to raczej nic złego. Ja lubię w prologach mało ujawniać, dosłownie pokazywać jakąś scenę, postać, która w przyszłości będzie miała swoje znaczenie (takie nawiązanie do prologu u mnie :P). Ty nam przedstawiasz jakiś moment w śledztwie dotyczącym martwej kobiety. I jest to wystarczający fragment bym była zaciekawiona.
    Jakoś podpity policjant po służbie mnie nie zaskakuje. :D
    A sprawa z dzieckiem pewnie nie jest tak prosta oczywista, jak może się bohaterom wydawać.
    Czekam na rozwój historii.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że to nic złego, gdyby ludzie byli tacy sami i lubili to samo, to świat byłby nudny i bez wyrazu.
      Podpici policjanci to stereotyp, ale sami są sobie winni takiej opinii o nich, w końcu to nie wzięło się znikąd.

      Usuń
  3. Witam,
    wpadłam tu przez całkowity przypadek, bo wszystko jest lepsze od nauki do sesji. Zadziwiające, że największa ochota na blogowanie nachodzi mnie, gdy całkowicie nie mam na to czasu.

    Dla mnie blogowanie to nie tylko tekst, więc nie będzie tu tylko o prologu. Zaczęłam przegląd Twojego bloga moim standardowym sposobem i zaczęłam od szablonu. Właściwie w bardzo blogspotowskim stylu bez udziwnień czy grafiki, ale ładnie to wszystko ułożone i estetycznie, a to najważniejsze. Potem przeglądnęłam zakładki i zawsze robię to od końca, ot, takie udziwnienie i moje "widzimisię". Spam jak spam, ale po przeczytaniu Twoich preferencji nie wiem, czy przypadnie Ci do gustu moje opowiadanie :D. Whatever, zazwyczaj do przeczytania zachęca mnie szablon, a u Ciebie to był opis samego siebie. Krótki, prosty i szczery bez owijania w bawełnę.

    Prolog. Szczerze przyznam, że nie umiem ich komentować, chociaż Twoja forma nieco mi to ułatwia. Sama w prologu piszę raczej mało i nigdy nie była to sytuacja czy dialog, a raczej zlepek myśli. Takich komentować nienawidzę, bo nie umiem, a sama takie piszę. Hipokryzja :D. Twój prolog mi się spodobał. Cieszę się, że kolejne opowiadanie z akcją w Polsce. Kiedyś ich nie lubiłam, a teraz coraz bardziej się przekonuję. No i tak, Polska, te piękne penisy niemal wszędzie. Ach, jeszcze podpity policjant po służbie. Te stereotypy, niby nic nie znaczące, ale bardzo urzeczywistniają opisywaną sytuację. Tak poza tym wszystkim najbardziej zainteresowała mnie sprawa, którą panowie będą się zajmować i podejrzewam, że taki właśnie był Twój cel. Kobieta, której porwano (lub usunięto czy cokolwiek innego) nienarodzone dziecko to interesująca sprawa, więc nasi panowie będą mieli chyba wiele pracy. Patrząc na to, że sama kobieta jest dość małomówna (ja i mój czarny humor).

    Widziałam, że powiadamiasz. Mogę chcieć być powiadamiana, bo sama z zaglądaniem systematycznym mam problem, a blogger ostatnio mi szwankuje i nawet jeśli kogoś obserwuję, to nie wyświetla mi wszystkich nowości. Nie wiem, czy tylko ja tak mam czy ogólnie się psuje, ale niedobre to, przeszkadza mi. Z góry dziękuję!

    Pozdrawiam, czekam na więcej i życzę weny, bo to jednak rzecz ulotna.
    CM Pattzy z Niewinne grzechy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdarza się i tak, ja też w niektóre dni, gdy mam iść do pracy, to wolę robić wszystko inne, niż się tam zjawić, ale mus to mus. Zjawić w pracy się trzeba.
      Właśnie chciałem, by szablon był estetyczny i czytelny, bez obrazków itd, by niczego nie narzucać czytelnikowi. Zwłaszcza, że blog będzie przeznaczony na więcej niż jedno opowiadanie.
      Ja też nie wiem czy przypadnie mi Twoje opowiadanie do gustu, bo jeszcze na nie nie zaglądałem. Nie żywię szczególnym uwielbienie romansów, no chyba, że są w stanie mnie czymś zaskoczyć i nie mówią o nastoletnich pseudo-miłościach.
      Cieszę się, że spodobał Ci się opis mnie samego, ale nie wiem czy to dobrze, bo chyba do przeczytania opowiadania powinien zachęcić opis opowiadania, a nie autora.
      Nie wiem czy hipokryzja, to że czegoś nie umiesz skomentować, wcale nie oznacza, że też nie umiesz czegoś takiego stworzyć.
      Weny na to opowiadanie nie potrzebuję, bo mam je już napisane w całości. Na kolejne jednak by się przydała.
      Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny.

      Usuń
  4. Znalazłam chwilę, więc jestem. Tak jak już wspominałam w spamie, lubię kryminały, więc z pewnością wpadnę przeczytać rozdział 1. O prologu na razie nie bardzo wiem, co powiedzieć. Szczerze? Nienawidzę komentować prologów. Nie znam postaci, nie znam fabuły, nie wiem o czym będzie tekst i czego się spodziewać. Podoba mi się motyw tego "porwania" dziecka z brzucha matki i podsunęło mi to myśl, że będziemy mieć do czynienia z naprawdę ciekawą sprawą.
    Rzuciło mi się również w oczy, że Twój policjant nie stroni od dziwek, lubi alkohol, co zasugerowało mi, że Twoje postacie mogą mieć dużo za uszami i raczej nie będziesz ich idealizował.
    Nie pozostaje mi nic innego jak czekać na pierwszy rozdział i mam nadzieję, że tam się wypowiem jakoś szerzej. Na razie nie wiem, czy mi się podoba, czy nie. Jestem po prostu zaciekawiona. O ;)

    Dodam tylko, że opublikowałam już poprawiony prolog i rozdział 1. Gdybyś miał ochotę to zapraszam.

    Pozdrawiam!
    I dodaję do obserwowanych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się postaram dziś, jak wyjdę spod prysznica i opublikować pierwszy rozdział i przeczytać choćby twój prolog, choć obawiam się tego, że możesz dążyć do perfekcji i zamiast skoncentrować się na ciekawym przedstawieniu historii, ty będziesz ją w kółko poprawiała.
      Oj, policjantów to jest dwóch i Piotr znacznie różni się od Szymona. Na Szymonie jednak dużo rzeczy wymogła sytuacja, samotne ojcostwo. Myślę też, że Szymona przedstawia mi się łatwiej, prościej, bo lepiej się w niego wczuwam. Piotrek jest mi strasznie obcy. Jednak i Szymon będzie miał coś za uszami.
      Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Poprawię raz część I i raz część II, gdy już ją skończę. I to tyle jesli chodzi o moje dążenie do perfekcji.

      Usuń
  5. Powiem szczerze, że jestem w ciężkim szoku, gdyż już nawykłem do tego, że jestem prawie jedynym facetem w blogosferze. Fajnie jednak było poczytać coś męskiego, gdzie od razu widać, że nie tworzył tego nastolatek.
    Opisujesz świat... Polskę, to miasto tak realnie. Nie pomijasz brudu, nie lękasz się syfu, nie masz w planach niczego idealizować i super.
    Nie wiem co mógłbym powiedzieć o bohaterach, ale panowie zdają się mocno od siebie różnić. Wyczuwam w nich obydwóch jakieś problemy, tyle, że ten młodszy stara się je ukrywać za tą maską beztroski, kolorowym ubraniem.
    Kiedyś czytałem książkę o kobiecie, której wyjęto dziecko z brzucha i ukradziono. Ciekawy to był kryminał, choć amerykański. Liczę na to, że twój też mnie miło zaskoczy, choć może "miło" jeśli chodzi o tą tematykę, to nie jest szczególnie trafione słowo.

    Pozdrawiam i serdecznie zapraszam:
    „Nie jesteś sama” – publikacja nowego rozdziału następuje w każdy poniedziałek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, czasy nastoletnie już lata za mną...
      Bo ja nie tworzyłem miasta od podstaw, co najwyżej dorobiłem mu kilka miejsc. Opisałem jednak pewną miejscowość, znane mi dzielnice, ulice i budynki, które sam często mijam.
      Faktycznie Piotrek i Szymek to niemal przeciwieństwa.
      Będę się starał zaskoczyć.
      Pozdrawiam i z pewnością wpadnę skomentować, bo już większość przeczytałem korzystając z udogodnień techniki i telefonu komórkowego.

      Usuń